Wena - forum twórców

Forum dla twórców - pisarzy, rysowników, poetów, fanów fantasy, RPG, sztuki i kultury.


#1 2010-01-26 18:15:48

 Wujcio

Pankreator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2010-01-24
Posty: 150
Punktów :   

"Odwetowcy"

Stworzyłem tą krótką opowiastkę w zeszłym roku, ale chciałbym ją zamieścić dopiero teraz, dla szerszej publiczności.
Proszę o szczerą opinię...
Temat nie ma wiele wspólnego z fantasy, ale mam nadzieję, że jest w miarę interesujący....

______________________

Po drugiej stronie zasieków z drutu kolczastego…

Getto jak każdego ranka tętni życiem. Nieprzeliczone zastępy wychudzonych, zdenerwowanych ludzi przechodzą po brukowanych ulicach zamkniętej dla świata zewnętrznego „dzielnicy”. Wśród tego mrowia czterech młodzieńców podziwia cenne znalezisko.
- Spójrzcie! Mosze znalazł ziemniaka! Mój ojciec powiedziałby, żeś jest w czepku urodzony chłopie. Ech zjadłbym go na surowo, od wczorajszego przedpołudnia, nic w gębie nie miałem.– czarnowłosy chłopak z kilkoma siniakami pod okiem gestykuluje żywo. Idący obok niego, niższy rudzielec w dziurawej kurtce, mówi rzeczowym tonem.
- Można za to dostać u Rosenbluma nóż albo dwa naboje. Chodźcie, to zaraz za tym domem…
- Ciszej Abramek, widzisz, że kręci się tu ten hitlerowski sprzedawczyk, żandarm, psia jego mać.- wysoki, przystojny młodzian, ucisza kolegę poprawiając jednocześnie opaskę z Gwiazdą Dawida na ramieniu – Chcesz skończyć tak jak córka Sielbermana? Skatowana przez żołnierzy i wywieziona z getta. Prawdopodobnie do Oświęcimia. Może do Chełmna? Nie wiem. Mosze, schowaj to, co trzymasz w ręku, może się przydać. Później. - wspomniany wcześniej chłopak posłusznie wykonał polecenie. Refleks światła na błyszczącej kolbie pistoletu na sekundę oślepia Izaaka.
- Wybacz Izaak, na starość zrobiłem się jakiś taki nerwowy. – chłopcy śmieją się. Mosze nie ma więcej niż 17 lat. Poprawia flanelową koszulę. Pistolet spoczywa pewnie na dnie kieszeni.

***

Wojna zastała ich cztery lata temu. Cztery zmarnowane lata wśród 160 tysięcy sobie podobnych cieni ludzkich. 48 miesięcy zmarnowanych na powierzchni niecałych czterech kilometrów kwadratowych. 192 tygodnie w brudzie, smrodzie i nieludzkich warunkach. 1344 dni poniżeń i bicia. Teraz wszystko się zmienia. Nieliczne plotki, docierające zza muru, mówią o tym, że Hitler się cofa. Podobno. Mosze, Izaak, Abramek i Posiniaczony Chaim (przydomek ten otrzymał, gdyż nie było tygodnia, by któryś z niemieckich żołnierzy nie uderzył młodego Żyda) nie wierzą w to. Nie potrafią.
Mosze przeżył jako jedyny, z wielopokoleniowej rodziny. Rodzice nie żyją, reszta pewnie kończy swój żywot w jednym z licznych obozów koncentracyjnych. Mosze nie może się pogodzić z jedną myślą, która pali jego serce od 1 września. To on nie chciał, aby rodzina wyjeżdżała do Szwajcarii. Dlatego zostali. Dlatego nie żyją. Przez niego.
Chaim miał kiedyś dziewczynę. Kiedyś. Przed wojną. Miał. Była Polką. Została brutalne zgwałcona przez esesmanów za to, że zadawała się z Żydem. Ewa powiesiła się ze wstydu i rozpaczy. Młody Żyd chciał również targnąć się na swoje życie. Nie zdążył. Pobity do nieprzytomności trafił do getta.
Izaak i Abramek są jak bracia. Obaj przed wojną chcieli zaciągnąć się do wojska. Wrzesień trzydziestego dziewiątego przyszedł niespodziewanie. Przekreślił ich plany i marzenia. Młodzieńcy rozpoczęli organizację państwa podziemnego. Na drodze stanęło im tylko jedno. Pochodzenie.
W getcie ruszyli z pracą od nowa. Znaleźli wiernych towarzyszy, bez zobowiązań. Bez nadziei. Zasłynęli spektakularnym zabiciem esesmana, znęcającego się nad dziećmi. Od tej chwili zaczęto ich nazywać Odwetowcami. Odwetowcy mieli na swoim koncie dziesięciu żandarmów i trzech hitlerowców.
Jednak, gestapo wpadło na ich trop. Od kilku miesięcy sypiali po piwnicach, unikając pościgu.
Za dnia nie ma się czego bać, Niemcy nie odróżniali jednego Żyda od drugiego. „Obaj są takimi samymi śmieciami”- mówili. Odwetowcy muszą jednak uciekać. To się stanie dziś w nocy. Dziś, 3 września 1943 roku, znajdą się po drugiej stronie zasieków z drutu kolczastego. Plan jest doskonały. To nic, że pilnują niemieccy żołnierze. Każdy z chłopców ma broń, Izaak zdobył nawet karabin, którego zamek bardzo rzadko się zacina. To nic, że żołnierze są wypoczęci i zdrowi. Odwetowcy ugotują sobie ziemniaczankę i przegryzą czerstwym chlebem. To nic. Dadzą sobie radę. Jak zwykle.

***

- Panowie, oto ten dom. – Abramek wskazuje brodą zrujnowaną kamienicę. Po jej przeciwnej stronie, tuż przy naprawianym murze, kręci się para esesmanów i czterej żandarmi. Chaim uśmiecha się.
- Tylko sześciu? Równie dobrze mógłbym uciekać sam. – mruczy do przyjaciół. Tylko Mosze się śmieje. Krótko.
- Punkt siódma spotykamy się przy wejściu do tej kamienicy. – Abramek udaje, że niedosłyszał słów przyjaciela –czekamy do dziesiątej. Kwadrans później rozpoczynamy akcję. Dwudziesta druga dwadzieścia jesteśmy po drugiej stronie. Potem uliczkami do najbliższej kamienicy. Tam przeczekamy i nad ranem ruszamy dalej. W stronę Zgierza, mam tam znajomego, przechowa nas. Jakieś pytania?
Pytań nie było.
- Dobrze więc, nasz stan broni to trzy pistolety, dwa noże, jeden karabin, dwadzieścia cztery naboje i jeden magazynek do karabinu. – Izaak skończył wyliczać – Do wszystko. Do zobaczenia panowie, tylko się nie spóźnijcie. – Odwetowcy rozeszli się w czterech różnych kierunkach. Jakby nigdy nic.
***

- Dwudziesta druga piętnaście chłopcy, jest ich tylko dwóch. Ruszamy. – głos Abramka roznosi się echem po ciemnej piwnicy. Młodzieniec wyciąga nóż. Światło księżyca zatańczyło na ostrzu. Izaak robi to samo. Odwetowcy znów ruszają do boju. Adrenalina znów wypełnia głowy, chłopcy czują się świetnie.
Z pierwszym esesmanem poszło gładko. Abramek zachodzi go od tyłu, szybkim ruchem podcina mu gardło. Esesman -zabójca sam staje się ofiarą. Drugi pada od ciosów Izaaka. Potem idealny plan przestaje być idealny. Zza zakrętu wyłania się kolejna para żołnierzy. Na widok trupów otwierają ogień. Odgłos strzałów roznosi się po martwym getcie. Odwetowcy nie pozostają im dłużni. Krótka seria z karabinu i jeden z przeciwników pada, jęcząc głośno. Do pozostałego przy życiu dobiegają następni żołnierze. Oni także otwierają ogień.

Pierwszy pada Chaim. Raniony w płuco, umiera. Bez płaczu. Bez jęków. Umiera godnie. Jak człowiek. Tuż przed śmiercią widzi świetlisty zarys. Postać zbliża się do niego. Powoli i niespiesznie. On podaje jej rękę. Razem odchodzą. On i Ona. Jego Ewa, jego ukochana.
Oczy Chaima gasną nagle.
Widząc śmierć towarzysza, Izaak krzyczy do stojącego dalej Abramka. Tamten nie słyszy. Pocisk trafił go w czoło. Kula przeszła na wylot. Kolejny Odwetowiec kończy krótkie, burzliwe życie. Załamany Izaak wykorzystuje ostatnie dwa naboje. Mimo rany brzucha, celuje dokładnie. Zabiera ze sobą zabójcę przyjaciela. Potem upada. Spokojnie zamyka oczy i z uśmiechem opuszcza ziemski padół.

Na placu boju zostaje Mosze. Rzuca pistolet i biegnie w stronę muru. Kule mijają go. Siedemnastolatek biegnie nieprzerwanie, nie zważa na zbliżającą się śmierć. Liczy się tylko wyrwa w murze i to, co po drugiej stronie. Tylko to. Już dociera, już czuje powiew czystego wiatru. Wiatru wolności. Mosze czuje go na swojej twarzy. Jednak los, przeznaczenie, może sam Bóg, chce inaczej. Dwa strzały. Mosze uderza o ziemię. Po drugiej stronie muru.
„Jest ich tylko sześciu. Równie dobrze mógłbym uciekać sam…” ostatnia myśl błąka się jeszcze w umyśle młodego Żyda. Potem jest już tylko cisza.

Wolność…

Esesmani sprzątają ciała. Nie mogą pozwolić, by ktoś się dowiedział o tym zajściu. Propaganda musi działać dalej. Nawet jeśli Hitler się cofa, Żydom nie wolno wierzyć, że istnieje druga strona. Muszą zostać zniszczeni od środka. Tylko dlatego, że są Żydami. Tylko dlatego…


http://img502.imageshack.us/img502/3477/wujcio2sygnaturka.jpg

Offline

 

#2 2010-01-27 07:22:07

 Problem

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2010-01-23
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona książka: Trylogia Sienkiewicza
Ulubiony autor: Andrzej Pilipiuk
GG: 3584201
Imię postaci: Mistrz Gry :-)
WWW

Re: "Odwetowcy"

Krótkie, pięciominutowe opowiadanie o wcale nie takiej lekkiej tematyce. Choć technicznie jak zwykle dobre (brakło paru przecinków, parę za dużo, kilka powtórzeń), to jednak tematyka mnie odrzuciła. Znam i rozumiem tragizm Żydów podczas II wojny światowej, ale opowiadanie to wyszło aż nazbyt przesłodzone i poprawne politycznie. Możliwe, że mam już uraz do tego - od razu przypomina mi się sytuacja jednego pisarza, który trafił do więzienia za to, że napisał niepochlebnie o Żydach. Jak dla mnie to temat tabu, zarezerwowany tylko dla tych, którzy przez to przeszli

Bądź, co bądź ładnie, lecz o wiele za krótko. Przyczepiłbym się tylko do tego zdania:

Wujcio napisał:

Jednak, gestapo wpadło na ich trop.

Niezbytmi się ono podoba. Łatwo można by zastąpić słowo "jednak" jakimś innym, przez co zachowawszy kontekst, mielibyśmy o wiele ładniejsze zdanie :-)


http://img684.imageshack.us/img684/1919/sygnaturka.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl